Taką skórkę robiła moja babcia. Miała zawsze w słoiczku w zapasie.
Na Boże Narodzenie robiła tort a na Wielkanoc mazurek, który dziadek ozdabiał kremem, orzechami i skórką pomarańczową.
To był przysmak potajemnie wykradany ze słoiczka.
Składniki:
Skórka z kilku pomarańczy - tutaj chyba z czterech.
Pomarańcze muszą mieć w miarę gładką, ładną skórkę.
cukier
woda
Wykonanie:
Porządnie myjemy pomarańcze w ciepłej wodzie.
Obieramy skórkę z nadkrojonej pomarańczy na 4 lub 8 części. Trzeba się postarać, żeby kawałki były całe.
Następnie ostrym nożem delikatnie usuwamy białe części spod skórki., żeby pozbawić ją goryczy. Takim ruchem jak filetuje się rybę.
Trzeba to zrobić dokładnie i postarać się nie uszkodzić skórki.
Wkładamy skórki do naczynia i zalewamy gorącą wodą, potrząsamy naczyniem. Wodę wylewamy.
Tak robimy ze dwa razy.
Zalewamy skórki wodą z kranu i zostawiamy do następnego dnia.
Kilka razy w miarę możliwości zmieniamy wodę.
Następnego dnia skórki przekładamy do garnuszka, zalewamy wodą tak, żeby zakryła skórki, zagotowujemy.
Pierwszą wodę wylewamy. W drugiej wodzie gotujemy je około 15 minut lub nawet pół godziny w zależności od skórek. Muszą być miękkie ale jędrne. Ja próbuję gryząc.
Dosypujemy cukru, żeby uzyskać gęsty syrop. Daję na około 1/2 litra wody 10 łyżek cukru :)))
Jeszcze chwilę gotujemy. Jeśli jest nam niezbędna można jej już użyć ale nie będzie jeszcze najlepsza, bo nie przejdzie cukrem.
Roztwór w garnuszku odstawiamy do ostygnięcia.
Kolejnego dnia zagotowujemy i dopiero przekładamy do słoiczka.
Najsmaczniejsza jest kiedy postoi kilka dni.
Pyyycha!!!
Smacznego!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz