Bardzo miły, delikatny deserek. Mało słodki. Ale to zaleta :)
Budyń to nie jest - może kisiel, legumina...
Nie miałam pojęcia ile mam dodać wody, bo ilość podana przez Karolinę błyskawicznie wsiąkła w moją tapiokę. Dolewałam kilka razy.
Składniki:
100 g tapioki
2 banany
sok z 2 pomarańczy
1 owoc kaki gdybym dała 2 szt byłoby lepiej
woda
Wykonanie:
Rano zalałam tapiokę wodą ale zanim wyszłam z domu dolałam trochę "na oko" z centymetr ponad poziom granulek.
Rodzina stwierdziła, że zapas oscillococcinum na cała zimę do domu przyniosłam.
Po południu dolałam trochę wody i postawiłam na gazie. Mieszałam, gotowałam. Wkroiłam banany. Dodałam wody. Dolałam sok z pomarańczy, dodałam pokrojoną "kakę". Dolałam wody. Mieszałam, gotowałam. Kulki zamieniały się w kisielek, traciły biały kolorek i robiły się przezroczyste.
Zblendowałam. Pogotowałam. Rozlałam do miseczek. Po pół godzinie zastygło w kisielek.
Pyyycha!
Smacznego!
tak z tą wodą to trzeba na czuja, bo różna tapioka różnie wchłania ale widzę że eksperyment udany :) ja jutro robię kokosową wersję :) bo mi smaka narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńKarolina! A może banany przed dodaniem podsmażyć bez tłuszczu?
Usuńjestem ciekawa smaku, nigdy nie próbowałam takiego deserku,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Szana :)