Niedziela:
Pierwszego dnia zmieszałam dwie łyżki mąki żytniej z niewielką ilością przegotowanej, letniej wody.
Całość umieściłam w słoiczku nad kaloryferem.
Poniedziałek:
roztwór zaczął lekko bąbelkować. Rano dokarmiłam go 1 łyżką mąki.
Wieczorem
dokarmiłam go łyżką mąki i około 50 ml wody.
Wtorek:
rośnie. Jeszcze ostrożnie ale już chce pokazać, że dojrzewa.
Po karmieniu:
Wieczorem już miałam pietra, że zafajda mi cały kaloryfer.
Środa:
Nieźle daje!
Tak opada kiedy go zamieszam podczas karmienia:
Karmię rano i wieczorem. Rano 2 łyżki mąki żytniej i wodę.
W zależności od apetytu raz wody więcej raz mniej.
Teraz pił i pił...
Nie wytrzymałam i jeszcze po południu sypnęłam mu łyżkę.
Na noc dałam mu 4 łyżki mąki.
Czas, żeby zaczął porządnie pracować. Ma ciepło, dużo żarcia.
Na piątek szykuję się z pierwszym chlebkiem!
Czwartek:
Karmienie dwa razy dziennie po dwie kopiaste łyżki mąki. Dolewam zimną wodę bo już raz ugotowałam starszy zakwas "zbyt" letnią wodą.
Godzinę po wieczornym karmieniu wyglądał tak:
Nie da rady, jutro piekę chlebek!
Piątek rano:
Połowę zakwasu odłożyłam do upieczenia chleba, który właśnie robię.
Do słoika dosypałam dwie łyżki mąki, wodę i odstawiłam na kaloryfer.
Pracuj zakwasku na następny chlebek!
Pozdrawiam!
Jak jakiś mały potworek - tak tylko siedzi i je :D
OdpowiedzUsuńJuż prawie jak ja ;)))
UsuńDziękuję Capacitier za komentarz. Dzięki temu odnalazłam Twojego bloga. Jest cudowny!!!
muszę spróbować zapraszam po odbiór wyróżnienia ;) http://dosismakolyki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo Dziękuję! Zatkało mnie z zaskoczenia! Pozdrawiam Serdecznie!
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńNominuję Twojego bloga do Liebster Blog Award :) Szczegóły tutaj http://oszczedzaniegotowanie.blogspot.com/2012/11/liebster-blog-po-raz-drugi-i-dzien-bez.html
Bardzo Dziękuję! Już jestem na bezdechu! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń