piątek, 22 marca 2013
Zakwas pszenny na miodzie i jabłku.
Zakwas zrobiłam z myślą o słodkiej babce.
Babka rośnie... cierpliwości...do jutra...
Składniki:
1 jabłko ze skórką starte na tarce o drobnych oczkach
1 czubata łyżka płynnego miodu
3 łyżki mąki razowej z Młyna Wilkanowo
3 łyżki mąki pszennej 500 gdańskiej z kłoskiem (lub pszennej każdej innej 400, 450, 650, 720)
woda do około 400 ml
dokarmianie:
mąka pszenna 100 g
Wykonanie:
Połączone składniki miksowałam przez chwilę blenderem z nasadką trzepaczki (może ze dwie minuty), żeby porządnie napowietrzyć roztwór.
Odstawiłam całość na kaloryfer.
Pojemnik postawiłam na małej książeczce, żeby nie przegrzewał się spód naczynia.
Po kilku godzinach całość się rozwarstwiła. Była brzydka, farfoclowa ale nie ciemniała.
Raz na jakiś czas zamieszałam pojemnikiem, żeby połączyć warstwy.
W trzeciej dobie wsypałam około 100 g mąki pszennej 720 i ponownie zmiksowałam.
Po 3-4 godzinach całość urosła, przepełniła się bąbelkami.
Wstawiłam na noc do lodówki.
Zakwas gotowy jest do użytku.
Ma ładną kremową konsystencję, przyjemnie pachnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy ten zakwas po nastawieniu wychodzi taki dość rzadki? Mi wyszedł taki jak ciasto naleśnikowe i nie wiem, czy mąki dosypać. Będę na nim babkę piekła, jeśli się uda, bo mi pomarańcze rodzina wyjadła :-(
OdpowiedzUsuńTak. Wszystko w porządku. Po dokarmieniu za dwa dni trochę zgęstnieje i będzie jak rzadki budyń. Potem zauważ jest mało płynu w przepisie na babkę. :)))
OdpowiedzUsuńZepsuł się :-( Jutro nastawię nowy. Do świąt powinnam zdążyć :-)
OdpowiedzUsuńPo ustaniu na górze oddzieliła się woda (ok. 1 cm). Czy jednak nie był za rzadki?
Małgosiu, spokojnie. Ja też zawsze robiłam inaczej. Według tego przepisu robią w bardzo doświadczonej piekarni. Zawsze najpierw zakwas wariuje. Burzy się, rozwarstwia, zaczyna śmierdzieć octem. Jeśli nie robi się czarny - wszystko jest w porządku. Trzeba zamieszać, uspokoić, zaufać przepisowi. Nic się nie popsuło. Tak wygląda fermentacja. Ja 10 razy myślałam, że to nie wyjdzie. Po ostatnim zmiksowaniu dopiero uwierzyłam. Nie wyrzucaj. Poczekaj. Tak ma być.
UsuńNa pewno się zepsuł, miał gorzki smak. Ja często coś zakwaszam i się nauczyłam doświadczalnie, kiedy coś jest zepsute. Myślę, że za zimno miał, u mnie nie ma możliwości postawienia na kaloryferze, stał w kuchni. Dziś nie zdążyłam, ale jutro nastawię nowy :-)
UsuńTen z jabłkiem zaczynał mi ciemnieć. Uratowało go ustawienie w cieplejszym miejscu. Musi mu być dużo cieplej! To może chociaż obok kaloryfera...
UsuńU nas kaloryfery są zakręcone. Centralne idzie pod podłogą i jest tak zaizolowane, że to wystarcza do ogrzania mieszkania. A nie mogę postawić na podłodze na rurze, która idzie pod spodem, bo mam biegające dziecko. Ale dodam do tego zakwasu łyżeczkę zakwasu chlebowego, będą już dobre bakterie, więc powinno się udać. Zakwas na żurek się udał, rejuvelac z żyta się zepsuł, rejuvelac z quinoa się udał, serek z nerkowców na rejuvelacu się udał, więc ostatnio 3:2 dla mnie ;-)
UsuńPodobno niektórzy stawiają słoik na kompie. To było dobre w epoce dupiastych monitorów. Ostatecznie można na obudowie dużego kompa bo w epoce laptopów widzę to cienko. Mój laptop jest co prawda grzejący jak wariat to i ciasto można upiec ale raczej czasami uda mam jak zapiekanki od góry opieczone :)))
UsuńSpokoju w kontakcie z zakwasem nauczyłam się po przeczytaniu:
OdpowiedzUsuńhttp://www.chleb.info.pl/zakwas-porady-praktyczne/zakwas-na-wesolo
Pozdrawiam!