Chwasty w ogródku jak i w życiu :) mają niesamowitą tendencję wzrostową!
Wystarczy trochę ciepła i dobrych warunków i już nie można sobie z nimi poradzić!
Moją życiową dewizą jest: pokochaj i korzystaj!
Takim oto sposobem czerpię z natury co dla mnie najlepsze!
Zielicho, które mnie osaczyło to tym razem podagrycznik. Gdyby był trochę popularniejszy zarobiłabym majątek na zawartości mojego ogródeczka :)))
Podagrycznik w smaku przypomina szpinak. Lubię dobrze przysmażony, dosyć długo pichcony.
Przepis oczywiście inspirowany "Dziką kuchnią" Łukasza Łuczaja.
Składniki:
2 ząbki czosnku
wiącha podagrycznika :) tzn. duża kiść mniej więcej równa zawartości popularnej reklamówki
sól, pieprz, olej
pomidory z bazylią w kartoniku lub surowe
świeżo ugotowany makaron
Wykonanie:
Oskubałam listki od najgrubszych łodyżek i zgrubnie pokroiłam.
Na gorący olej wrzuciłam czosnek przeciśnięty przez praskę i pieprz. Chwilkę smażyłam, żeby tylko się nie przypalił.
Wrzuciłam zielicho porcjami - bo by nie wlazło inaczej na patelnię:) Posoliłam.
Smażyłam dosyć długo, aż trochę zmiękł i lekko się przypiekał - zarumienił, przysmażył ale nie spalił.
Dopiero wlałam pomidory, chwilkę poddusiłam, doprawiłam.
Wyłożyłam na świeżo ugotowany makaron.
Zdziwiło mnie, jak smakował moim chłopakom! Hicior!
Smacznego.
Chwasty górą!
OdpowiedzUsuń