Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pokombinować z roztworem otrzymanym w wyniku fermentacji opisanym w poprzednim poście. Dzięki odrobinie ciasta z poprzedniego pieczenia o połowę skróciłam czas przygotowania ciasta.
Ciasto warte jest każdych kombinacji!
Od początku:
Dzień pierwszy:
1 łyżkę ciasta z poprzedniego pieczenia odłożyłam do litrowego słoika
Dodałam po pół szklanki mąki, mleka sojowego, cukru.
Wymieszałam potrząsając słoikiem i odstawiłam do następnego dnia w ciepłe miejsce.
Jestem przekonana, że można też użyć zamiennie z odrobiną ciasta chociażby łyżkę zakwasu pszennego lub każdego innego.
Ożyło.
(tak samo wygląda roztwór w piątym dniu fermentacji nie zaprawiany wcześniej żadnym zakwasem)
Roztwór ze słoika mogę teraz spokojnie nazwać "ciastowym zakwasem".
Składniki dzień drugi:
"ciastowy zakwas"
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mleka sojowego
1 szklanka cukru
Do słoika z "ciastowym zakwasem" wlałam 1 szklankę mleka sojowego. Porządnie wymieszałam potrząsając.
Całość przelałam do pojemnika plastikowego, dodałam 1 szklankę cukru i 1 szklankę mąki pszennej.
Wymieszałam łyżką. Zakryłam i odstawiłam w ciepłym miejscu - najlepiej na blacie do następnego dnia. Nie w lodówce .
Składniki - dzień trzeci:
ciasto z pojemnika z poprzedniego dnia
2 szklanki mąki
100 g suszonej żurawiny
2 jabłka starte na tarce jarzynowej (jabłek nie obrałam ze skórki)
2 łyżki kakao
1 łyżka cynamonu
1/2 łyżki przyprawy do piernika
1 łyżka cukru waniliowego
1/2 szklanki posiekanych nożem orzechów włoskich
1/2 szklanki oleju
jeśli ciasto chcemy piec zaraz to jeszcze 2 łyżeczki proszku do pieczenia.
Zanim dodałam wymienione składniki znowu odłożyłam łyżkę ciasta, żeby mieć bazę i przyspieszyć kolejne pieczenie (+ mleko, mąka, cukier itd.itp. :))
Tym razem nie dodałam proszku do pieczenia.
Ciasto z pojemnika może mieć przedziwny zapach od lekko fermentującego po zapach bimbru :))
Połączyłam składniki, wszystko wymieszałam łyżką i odstawiłam na noc. Trochę przesadziłam, bo powinnam upiec ciasto najwyżej po trzech godzinach - do rana wyszło sobie z foremki.
Najsmaczniejsze jest pieczone w krótkich keksówkach. Z tej porcji wyjdą dwie. Czy w krótkiej czy w długiej keksówce ciasta nakładamy do połowy wysokości foremki.
Jeśli chcemy upiec zaraz po wymieszaniu trzeba dodać do mąki proszek do pieczenia.
Piekłam raz z jabłkiem, raz bez jabłka. Zdecydowanie wilgotniejsze jest z jabłkiem. Bez jabłka przypomina piernik.
Piekłam w 180 stopniach przykryte papierem do pieczenia, żeby się nie przypaliło. Prawie godzinę.
Do suchego patyczka.
Pyyycha!!!
piekę! niech przyniesie mi szczęście :))
OdpowiedzUsuńFajnie! Cieszę się! Bałam się czy tym razem jasno opisałam przepis ale Ty jesteś z zakwasami za pan brat! Ciasto jest pyszne!
Usuń