Lubię pieczone warzywa.
Zwykle piekę kilka ząbków czosnku pomiędzy paprykami lub kawałkami bakłażana.
Nie polewam olejem - smaruję tylko blachę. Przykrywam natomiast naczynie pokrywką lub nieszczęsną folią aluminiową. Staram się, żeby nie dotykała jedzenia.
Tym razem, jak to czarownica, przewidziałam, że do czegoś mi się przydadzą pieczone cebulki i czosnek.
W wysmarowanej olejem foremce ułożyłam kilka "zwykłych" cebul - takich ze złotą wierzchnią warstwą, kilka szalotek, dwie główki czosnku. Piekłam przykryte aluminiakiem prawie godzinę.
Wrzuciłam kilka ziarenek pieprzu - tak dla magii...
Pachniały pięknie.
Odstawiłam foremkę do następnego dnia i już groziło, ze wyżrę całość na stojąco bo nie mogłam się od nich odkleić :)
Na śniadanie upiekłam babeczki "na wytrawno" z suszonymi pomidorami, oliwkami i ziołami prowansalskimi - podobne do TYCH (przepis aktualny za parę dni).
Zwykle tak robię kiedy nie ma w domu pieczywa dla dzieci na weekendowe śniadanie :)
Oczywiście zaraz był krzyk: a jakiś sosik!
To ja Wam zaraz pokażę! Pomyślałam... minuta osiem i jest!
Składniki:
1 duża pieczona cebula
1 główka upieczonego czosnku
2 upieczone szalotki
1 łyżka pestek słonecznika
1/2 łyżeczki musztardy sarepskiej
sok z 1/2 cytryny
oliwa z oliwek
sól, pieprz
Wykonanie:
Wycisnęłam zawartość upieczonej główki czosnku - ząbek po ząbku.
Obrałam upieczoną cebulę - niezbyt dokładnie. Włożyłam wszystkie składniki do miseczki i zapalczywie rozpracowałam przy pomocy blendera w miarę potrzeby dolewając troszkę oliwy z oliwek, żeby łatwo było kręcić. Wsypałam też ziarenka upieczonego pieprzu.
Nie zrobiłam z tego papki. Kawałki słonecznika i drobiny pieprzu były wyczuwalne i to było ok.
Mniam! :)))
ciekawy przepis na sos :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Jestem z niego dumna! Sama wymyśliłam :)))
OdpowiedzUsuń