niedziela, 30 października 2016

Babeczki z ziołem :) Babeczki na kaszel :)


Jejki, tak dawno nic nie pisałam, niemalże zapomniałam jak to się robi :)
Niektórzy wiedzą, że od jakiegoś czasu realizujemy w aptece nowy pomysł. W związku z tym, zioło mamy wszędzie 24h na dobę. Uczymy się, przypominamy sobie niby rzeczy oczywiste ale tak jest jak studia skończyło się prawie ćwierć wieku temu :)
Niby to zawsze było koło mnie ale pomysł przyszedł niedawno.
Jaki? Zainteresowani zobaczą na miejscu :)

Na temat.
Osaczona przez zioła, studiując dzisiaj podręcznik fitoterapii zatęskniłam do smaku starego syropu tymiankowego - ale w kuchni.
Kto powiedział, że na przeziębienie czy kaszel trzeba brać tabletki czy syropy?
Przecież tak też można :) Też się wchłania :)

Babeczki na kaszel :)

Składniki:

1 i 1/2 szklanki mąki
3 łyżki brązowego cukru
1/2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli

2 łyżki ziela tymianku
1 łyżka owocu anyżu
1 łyżka ziela macierzanki

1 banan
3 łyżki oleju
3 łyżki octu
woda do 250 ml

Wykonanie:

Zioła dokładnie utarłam w moździerzu.


Zmieszałam z pozostałymi sypkimi składnikami.
Banana i składniki płynne zblendowałam na puszystą jednorodną masę. Zmieszałam,. Masę przełożyłam do foremek. Piekłam 15 minut na 5-6 w moim bezdusznym piekarniku - to pewnie jakieś 180 stopni - do suchego patyczka.


Niestety z lenistwa zdjęcia robię sypiącym się smartfonem. Koloru nie oddaje zupełnie.
Babeczki są bardziej zielone niż złote. Chyba te poniżej są "prawdziwsze" :)
Cel chyba osiągnęłam. Kusi mnie następnym razem zamiast wody dodać jeszcze mocnego naparu z tymianku. To dopiero będzie hardcore! 


niedziela, 28 sierpnia 2016

Kiszonka.


Powiem szczerze: kiedy kupuje u mnie pacjent w aptece probiotyk w tabletkach "do antybiotyku" to mnie krew zalewa. Tym, których znam bliżej tłumaczę jak zrobić kiszonkę, jak kwas z buraka ale większość patrzy na mnie jak na kosmitę. Dobra, kupcie sobie preparat zawierający Saccharomyces boulardi i stosujcie go w czasie antybiotyku. To grzybek saprofityczny, który ma zapobiec namnożeniu się w przewodzie pokarmowym grzybów chorobotwórczych np.w trakcie kuracji antybiotykowej.
Ale po jej zakończeniu biegiem brać się za odbudowę flory bakteryjnej!

Nic lepszego nie znajdziecie jak kiszonki.

Kiszonkę "tworzymy" w cieple, tak ze 3 dni i potem przerywamy proces fermentacji obniżając jej temperaturę: zimna piwnica, lodówka. Jeśli tego nie zrobimy zaczną przeważać w niej grzyby a nam zależy na bakteriach. Ten czarny kożuch na wierzchu to grzybek, który mówi, że lepiej już nie jeść kiszoneczki.

Warzywa poddane fermentacji mają jeszcze inne zalety: nie mają tylu metali ciężkich i zanieczyszczeń jak np. surowe korzeniowe. Są łatwiej trawione przez osoby z problemami gastrycznymi.

No to do dzieła:

Składniki:

4 marchewki
2 buraki
1 pietruszka
1 seler
3 małe ząbki czosnku
1 średnia cebula
3 małe jabłka
1/2 łyżeczki soli (lub mniej wg uznania)
pieprz mielony, listek laurowy, ziele angielskie

Wykonanie:

Większość składników przepięknie poddałam działaniu tarki jarzynowej (bez cebuli, czosnku, listka i ziela:) Cebulę pokroiłam na cienkie piórka.
Wygniotłam w miseczce ręką jakbym wyrabiała ciasto drożdżowe. No może tak bez zbytniego przykładania się, żeby nie powstała marmolada. Kiedy już było widać, że warzywka puściły sok wrzuciłam czosnek.
Przełożyłam do słoików. Ugniotłam. Na wierzchu musi pozostać warstwa soku.
Położyłam listek laurowy i 2 ziarenka ziela angielskiego. Przed jedzeniem łatwiej je usunąć.
Ja nie dokręcam słoików na amen, żeby gazy spokojnie mogły sobie uchodzić.

Słoiki postawiłam w cieple ale nie na słońcu i na miseczce jakby oszalały. Kipiący płyn podczas fermentacji nie zaleje wtedy wszystkiego dookoła. Tym razem z moich słoików nic nie wyciekło ale zdarzało się, że od czerwonej kapusty pływała na kolorowo ściana, szafki i podłoga. Kolorek nie do usunięcia :)

Po pierwszym dniu było już widać ślady fermentacji. To jest już tzw. szybka kiszonka. Nie ma jeszcze kwaśnego smaku ale już ma dużo wartości odżywczych. Pojawiają się pierwsze bakterie probiotyczne, powoli staje się "lekkostrawna" dla tych co na bakier z surowizną.

Warto poczekać jednak 3 dni.



Róbmy przetwory 2016 Róbmy przetwory! 2016

piątek, 5 sierpnia 2016

Ser topiony - prowansalski :)


Ostra modyfikacja poprzedniego przepisu.
Zdecydowane smaki - jakie lubię: suszone pomidory, zioła prowansalskie, czosnek, wędzona papryka. Dobrze posolony. Wisienką na torcie są słone, zielone oliwki.
Komplecik ze świeżym chlebkiem, sałatą lub innym zielichem - i tyle mi dzisiaj trzeba!

Składniki:

4 łyżki mąki pszenne
4 łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 cebuli
4 kawałki suszonych pomidorów
2 ząbki czosnku
1 płaska łyżka ziół prowansalskich
1/2 łyzeczki papryki ostrej wędzonej
1/2 łyzeczki mielonego pieprzu
2 łyżki soku z cytryny
2 łyżki octu jabłkowego
1 łyżka octu spirytusowego
1/3 oleju - zalewy z pomidorów lub oliwy z oliwek

 1/2 szklanki oliwek

Wykonanie:

Składniki zblendowałam (poza oliwkami).
Zagotowałam ciągle mieszając. Dodałam oliwki, wymieszałam. Przełożyłam do wysmarowanej tłuszczem foremki. Schłodziłam.

Niestety oliwki niechętnie kroją się. Jeśli mają efektownie wyglądać na kawałkach sera potrzebny jest bardzo ostry nóż :)

Polecam masę przełożyć do mniejszych foremek i stworzyć serek topiony w kostkach.





czwartek, 4 sierpnia 2016

Serek paprykowy :)

Szukając jakiegoś przepisu wyciągnęłam z zapomnienia swój stary zeszyt z przepisami, które ręcznie pisane zbierałam z myślą, że ciekawe spiszę a czego nie sprawdzę od razu kiedyś doczekają "swojego czasu".
Jejku, ile ciekawych rzeczy tam nachomikowałam!
Dziesiątki chlebków, past, kiszonek. Znalazły się też takie "nowoczesne" sery.
Na bazie mąki pszennej i kartoflanej. Ten ser zrobiłam na polecenie syna ściśle według przepisu.
Na pewno trochę poprawiłabym ostrość ale trzeba to zrobić przed zagotowaniem lub potem jeść z ostrzejszymi dodatkami.
Nazwa "ser" jest według mnie na wyrost, zdecydowanie bardziej przypomina serek topiony.
Mi bardzo smakowało z kiszonymi warzywami :)

Składniki:

1 cebulka dymka
1/4 szklanki oleju
1/2 szklanki papryki konserwowej
3 łyżki mąki pszennej
3 łyżki mąki ziemniaczanej
2 łyżki soku z cytryny lub więcej w zależności od kwaśności papryki
1 ząbek czosnku
1 1/2 szklanki wody
1/2 łyżeczki soli
papryka ostra (wędzona), pieprz

Wykonanie: 

Wszystkie składniki zblendowałam. Następnie ciągle mieszając zagotowałam. Przelałam do wysmarowanej olejem kokosowym formy. Odstawiłam do ostygnięcia, następnie do lodówki.



czwartek, 21 lipca 2016

Szarlotka. Wegańska. Bezglutenowa.


Smak klasycznej szarlotki na kruchym spodzie. Zdecydowanie szybsza w przygotowaniu.
Tak nam zasmakowała, ze robiłam ją trzy dni pod rząd.
Doskonale spożytkowałam przedwcześnie spadające jabłuszka z drzewa.

Składniki:

około połowa paczki  (1/2 x 350g = 175g) kaszy jaglanej
1 czubata łyżka oleju kokosowego
2 pełne łyżki ulubionego słodziwa: cukru, miodu mniszkowego, syropu z agawy
1 płaska łyżka cynamonu
1 łyżeczka przyprawy do piernika
1/2 łyżki mielonego kardamonu

starte na tarce jarzynowej jabłka ze skórką (lekko odciśnięte z soku)
rodzynki
łyżeczka cynamonu

olej kokosowy do wysmarowania formy

Wykonanie:

Kaszę jaglaną ugotowałam dzień wcześniej do obiadu. Została mi ~ połowa i tyle użyłam. Innym razem ugotowałam na bieżąco i użyłam jeszcze gorącej - też może być. Warunek - nie może być gorzka.
Do kaszy dodałam wszystkie składniki i porządnie zblendowałam.


Formę do zapiekania wysmarowałam olejem kokosowym.
Silikonową łopatką na wysokość naczynia rozłożyłam masę, aż do brzegów naczynia.



Jabłka użyłam małe, spod drzewa, około pół łubianki. Do startych jabłek dodałam dwie garstki drobnych rodzynek.
Wyłożyłam jabłka na ciasto.


  Łopatką silikonową zawinęłam brzegi.


Na wierzchu łopatką uzupełniłam warstwę ciasta.
Piekłam 40 minut w około 180 stopniach.


Szarlotka najlepsza jest na ciepło.
Przed wyjęciem dokładnie trzeba obkroić dookoła.
Wyjmowałam po kawałeczku.




Smacznego! 

Letnie owoce 2 Uczta pod gołym niebem 2016

niedziela, 26 czerwca 2016

Kulki kokosowe light!


Kuleczki prawie dietetyczne :) Kiedy coś się chce, a rozsądek mówi Nie!

Dziwne, ale dopiero niedawno odkryłam mąkę kokosową.
Szukałam mąki bezglutenowej. Zainteresowała mnie ciekawa jej właściwość.
Nie musi być pieczona. 
To zmielona biała część kokosa - czyli zmielone wiórki kokosowe.
Można 20% mąki pszennej zastąpić kokosową i nie wpłynie to na"zlepialność"ciasta. Ale po co?
Otóż to prawie czysty błonnik: mniej kalori a jelita za to nas pokochają!
Najpierw wypróbowałam ją dodając do szejka owocowego - kapitalny zagęstnik.
Potem zachciało nam się ciasteczek. Ale po co piec? :)

Składniki:

1 i 1/2 szklanki mąki kokosowej
1 szklanka mleka kokosowego ( lub innego roślinnego np. napoju sojowego lekko słodzonego)
1 gorzka czekolada schłodzona w lodówce i starta na drobnej tarce
1-2 łyżki oleju kokosowego
szczypta soli

Wykonanie:

1/2 czekolady wymieszałam z pozostałymi składnikami. Można dodać odrobinę posiekanej żurawiny, moczone migdały itp.
Moja wersja jest prosta :)
Masę można w zależności od upodobań dosłodzić odrobiną stewi lub xylitolu.
Kulki obtoczyłam w pozostałej czekoladzie i wstawiłam na godzinę do lodówki.



sobota, 14 maja 2016

Babeczki: rabarbar, daktyle... light. Bez jajek. Bez mleka.



Ojojoj jak dawno mnie tu nie było! Tak samo dawno nie byłam w kuchni :)
Oddałam tę działkę mężowi. Skoro sprawia mu to przyjemność to niech się spełnia! :)
Na zdecydowane żądanie  młodszego syna wpadłam tu tylko popełnić coś z niczego.

Olbrzymie wachlarze rabarbaru wyrosły za domem, bardzo ekspansywnie sobie poczynały i dlatego skończyły w mojej kuchni!

Założenie było takie:
zużyć rabarbar,
wykorzystać co jest w domu,
nie dodawać rafinowanego cukru.

No to proszę, moja propozycja:

Składniki:

1 szklanka pokrojonego w kostkę rabarbaru
1/2 szklanki startej na drobnej tarce marchwii
1 i 1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 szklanki pestek słonecznika
3/4 szklanki pokrojonych w kosteczkę daktyli
3/4 łyżeczki sody

1 szklanka płynu:
2 łyżki oleju rzepakowego
1-2 łyżki octu
1 łyżka naturalnej esencji waniliowej lub migdałowej
opcjonalnie: 1/3 szklanki soku jabłkowego ( świeży wyciskany lub inny - użyłam jako słodziwo )
do 1 szklanki mleko sojowe niesłodzone
opcjonalnie 1 łyżeczka stewii w płynie, dla niedowiarków, że może być słodkie bez dodatku cukru



Zmieszałam składniki sypkie w miseczce. Dodałam rabarbar i marchewkę. Wymieszałam na sucho.
Szklankę płynu wlałam do składników suchych. Wymieszałam łyżką. Rozłożyłam do foremek.
Wyszło 16 sztuk.
Piekłam 17 minut w 180 st.




Dooobre wyszło!!!

Wiosenne słodkości 2016

niedziela, 13 grudnia 2015

Kwas z buraka.


Kwasu z buraka używam jako źródła żelaza i najlepszego probiotyku. Działa odtruwająco, oczyszczająco, reguluje przemianę materii. 
Dodaję go po troszku do zielonych szejków lub piję pół na pół z wodą z kiszonych ogórków.

Tym razem posłuży do przygotowania barszczu. 

Można duuużo napisać ale po co? Lepiej w tym czasie iść i go zrobić :)

Potrzebne są:

buraki,
kilka listków laurowych
kilka ząbków czosnku
kilka ziarenek pieprzu
przegotowana woda 


Buraki kroję na cienkie plasterki i umieszczam je w ciemnym, najlepiej glinianym naczyniu.



Dodaję przyprawy


Zalewam lekko przestudzoną przegotowaną wodą ponad poziom buraków.
Odstawiam na kilka dni. Codziennie podglądam i zdejmuję powstającą pianę. Czasami zamieszam.


Dobrze jest zaglądać do niego dwa razy dziennie, żeby zauważyć moment zanim powstanie na powierzchni pleśń.
W zależności od temperatury zakwas powstanie trochę wcześniej lub późnej.
Można czystą łyżką próbować żeby wyczaić jak delikatnie zmienia się jego smak.
Tym razem historia mojego kwasu pisała się tydzień.
Po tym czasie rozlałam go do butelek


posprzątałam w kuchni,





i schowałam go do lodówki.
Może tutaj stać nawet dwa miesiące.




Kuchnia wegetariańska i wegańskaJesień pełna warzyw
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...